Podsumowanie pracy Janusza Szymury w Radzie Uczelni UBB

Z końcem 2024 roku skończyła się kadencja Rady Uczelni Uniwersytetu Bielsko Bialskiego (UBB). Janusz Szymura pełnił funkcję członka Rady przez dwie kadencje, w latach 2019-2024. Rada uczelni jest organem doradczym i nadzorczym, a jej głównymi zadaniami są m.in. opiniowanie strategii uczelni, monitorowanie jej działalności oraz wskazywanie kandydata na rektora. W jej skład wchodzą zarówno osoby spoza uczelni (np. przedstawiciele otoczenia społeczno-gospodarczego), jak
i członkowie związani z uniwersytetem. O pracy w tym gremium i relacjach nauki z biznesem rozmawiamy z Prezesem Januszem Szymurą.

- Ponad 5 lat na stanowisku członka Rady Uczelni to szmat czasu. Co było dla Pana Prezesa najbardziej interesujące?

- Sposób w jaki funkcjonują uczelnie. Mam długoletnie doświadczenie prowadzenia firmy oraz klubu sportowego. Ponieważ informatyzujemy urzędy, znam też realia samorządu lokalnego. Natomiast nie wiedziałem, jak od środka działa uczelnia.

 

- I jak działa?

- Jest to na pewno środowisko ludzi ambitnych, mających wyraziste, własne opinie, mocno związanych ze swoim miejscem pracy. Jednocześnie, zaznacza się tam duża hierarchiczność, której nie spotyka się w świecie biznesu czy sportu. Jeszcze raz odwołując się do moich zawodowych doświadczeń, powiedzieć mogę, że wspólnocie akademickiej najbliżej do samorządu terytorialnego.


- Jakie były główne wyzwania, stojące przed Radą w ciągu tych dwóch kadencji?

- Pierwsza kadencja to przede wszystkim aktywny udział Rady w procesie wyboru nowego rektora uczelni. Przypomnę, że
w wyniku wyborów przeprowadzonych wewnątrz uczelni rektorem został prof. Jacek Nowakowski, wygrywając ostateczną rywalizację z prof. Rafałem Bobińskim. Z kolei druga kadencja to głównie kwestia przekształcenia akademii w uniwersytet. Oczywiście Rada Uczelni nie była kreatorem tej zmiany, ale znacząco wspierała w tym dziele władze uczelni z Rektorem Jackiem Nowakowskim na czele. To, że powstał Uniwersytet Bielsko Bialski to spore osiągnięcie, przynoszące korzyści dla wszystkich: uczelni, biznesu, samorządu i przede wszystkim dla samych mieszkańców. Kolejna kwestia to dyskusje wokół otwarcia kierunku lekarskiego. Rada Uczelni była za tym pomysłem,  czego wyrazem była stosowna uchwała, natomiast władze uczelni podchodziły do sprawy z dużą rezerwą. Wynikało to z obaw o możliwości zapewnienia wystarczającej jakości kształcenia
i finansowania nowego kierunku studiów. Powstała więc w Bielsku-Białej filia Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Był to duży sukces dla naszego regionu, ale uważam, że Uniwersytet Bielsko-Bialski na tym stracił, oddając pole uczelni z Katowic. Z punktu widzenia samorządu miejskiego także przekształcenie Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej w Szpital Kliniczny Śląskiego Uniwersytetu Medycznego jest umiarkowanym sukcesem, bo podmiotem tworzącym klinikę jest samorząd wojewódzki, a nie miejski. Przemawia przeze mnie regionalny patriotyzm, ale oczywiście najważniejsze jest, że Bielsko-Biała stało się miastem uniwersyteckim z ciekawymi kierunkami studiów dla młodych, ambitnych  ludzi.

 

- Przedsiębiorca patrzy na świat akademicki odmiennie niż naukowcy i dydaktycy. Czy w  szkolnictwie wyższym jest coś, co Pana zdaniem warto byłoby robić nieco inaczej?

- Moim zdaniem w wypadku polskich uczelni stopień ich uzależnienia od pieniędzy z budżetu państwa jest za duży. Dobrze by było je uzupełnić o inne źródła, mocniej kładąc nacisk na prowadzenie wspólnych projektów i bliższą współpracę
z biznesem. Dotychczasowe proporcje powinny być zmienione, bo opieranie się na dotacjach z ministerstwa prowadzi do mniejszej samodzielności uczelni.

 

- A więc bardziej jak w krajach anglosaskich, gdzie duże firmy prywatne współfinansują kierunki studiów na uniwersytetach, w zamian zyskując absolwentów, dostosowanych do ich oczekiwań?

- Tak, dokładnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że dywersyfikacja środków na prowadzenie działalności nie jest prostą sprawą. Także na poziomie klubu sportowego łatwiej jest zdobyć dofinansowanie ze strony władz lokalnych czy
z programów rządowych, niż stworzyć ofertę współpracy biznesowej, w którą wejdą firmy prywatne. To trudne, ale warto to robić.

 

- Z jakiego projektu wspólnie zrealizowanego przez Rekord SI wraz z Uniwersytetem Bielsko Bialskim  jest Pan najbardziej dumny?

- Dla nas kluczowe są programy stażów i praktyk studenckich. Dużo na tym korzystamy. Jestem też bardzo zadowolony
z festiwalu informatyki BBDays4.IT. Byliśmy jego pomysłodawcami i inicjatorami, ale skala przedsięwzięcia możliwa jest dzięki temu, że inne firmy, uniwersytet i władze miasta weszły w ten projekt. I co ważne, było to dla nich naturalne i nikt nie musiał nikogo przekonywać. A korzyści są widoczne dla wszystkich i nawet wykraczają poza Bielsko-Białą. W ciągu 6 lat przez festiwal przewinęło się ponad 5300 uczestników, a ponad 140 partnerów biznesowych i edukacyjnych włączyło się do organizacji festiwalowych wydarzeń.

 

- A jak Pan Prezes ocenia przygotowanie absolwentów informatyki i pokrewnych kierunków do pracy w branży IT?

- Lata temu programiści, informatycy rekrutowali się przede wszystkim z uczelni z Gliwic, Krakowa, Wrocławia. Obecnie to miejscowe uczelnie, a głównie UBB kształcą ludzi, którzy podejmują u nas pracę. Ci, z którymi decydujemy się na współpracę, są naprawdę dobrze przygotowani. Warto wspomnieć, że cennymi nabytkami są absolwenci kierunku zarządzania i inżynierii produkcji, którzy pracują u nas na stanowiskach wdrożeniowców systemów ERP. Bez UBB mielibyśmy problem z nowymi kadrami. Nie moglibyśmy się rozwijać w obecnej formie. Niestety, kiedy ktoś wyjeżdża
z regionu Bielska-Białej na studia gdzie indziej, to często już tutaj nie wraca.

 

- Na koniec pytanie o nasze miasto. Jak wiadomo, po 50 latach z Bielska-Białej odchodzi wielki koncern motoryzacyjny, który był motorem napędowym gospodarki lokalnej. Czy Pana zdaniem uczelnie powinny jakoś zareagować, na przykład zmieniając programy studiów?

- Kierunki studiów związane z mechaniką i budową maszyn, z uwzględnieniem silników samochodowych, przez lata były jednymi z wiodących. Wcześniej podobnie było
z włókiennictwem, dzięki któremu w Bielsku-Białej powstała filia Politechniki Łódzkiej, z której wywodzi się dzisiejsza uczelnia. Na bazie kierunku włókienniczego powstała obecna ochrona środowiska, a więc uczelnia ma pewne doświadczenia, związane z dostosowywaniem się do zmian w narodowej i lokalnej gospodarce. Na pewno odejście od dawnego profilu uczelni technicznej w stronę uniwersytetu miało sens. Widać to będzie zwłaszcza teraz, gdy branża Automotive przechodzi zmiany, o których mówimy. Co istotne, liczba studentów na UBB w ostatnich latach się zwiększyła, co możliwe było dzięki otwarciu się na kierunki nietechniczne, związane m.in. z opieką zdrowotną. Nie chcę wyrokować
i doradzać. Myślę że kompetentne osoby zasiadające w Senacie uniwersytetu i Radzie Uczelni kolejnej kadencji sprostają nowym wyzwaniom.